Aktor empatyczny i czytanie w strugach deszczu
Nie miałyśmy problemu ze
znalezieniem drugiego miejsca w którym miało się odbyć czytanie, ponieważ...
odbywało się w tym samym budynku co pierwsze. Z tą różnicą, że było po drugiej
stronie, od podwórka.
Kiedy wraz z koleżanką przemieszczałyśmy
się w tamtą stronę, na nos kapnęła mi pierwsza kropla deszczu. Bardzo mnie to
ucieszyło. Z radością zaczęłam obserwować niebo czekając aż lunie.
Bo przecież tradycja musiała zostać
zachowana ;-)
Może zamiast skupiać się na deszczu
powinnam powiedzieć Wam na kogo czytanie szłyśmy?
Aktora Marcina Czarnika.
- Czarnik? Nie, nie znam takiego
aktora.
Powiem Wam, skąd ja go znam. W 2016
roku, tvp 2 wyemitowała miniserial pt. ,,Artyści”
Serial ten skupiał się na
perypetiach zespołu Teatru Popularnego w Warszawie. Lubiłam go oglądać,
ponieważ w przeciwieństwie do większości produkcji TVP, nie sposób było
doszukać się w nim gwiazd polskiej telewizji. Zarówno główne jak i drugo czy
trzecioplanowe role grali niezbyt znani aktorzy teatralni, początkujący muzycy,
reżyserzy, twórcy performance...
Chociaż dla mnie najważniejsze było
to, że grało w nim kilkunastu aktorów z wrocławskiego Teatru Polskiego.
Praktycznie nieznani szerszej publiczności, tutaj mogli nareszcie się jej
pokazać.
Uwielbiałam ten serial, z powodu
możliwości dowiedzenia się mnóstwa rzeczy o tym jak funkcjonuje instytucja
teatru od środka. Przede wszystkim też bo biła z niego niesamowita
autentyczność. Ja po prostu mogłam uwierzyć, że istnieje Teatr Popularny (w
serialu znajduje się on tam gdzie naprawdę Teatr Dramatyczny, czyli w Pałacu
Kultury i Nauki w Warszawie) i, że jest taki zespół teatralny, złożony z tych
dokładnie aktorów a dyrekcja...
No właśnie, dyrekcja.
Otóż w serialu "Artyści"
główną rolę odgrywa praktycznie nikomu nieznany aktor Marcin Czarnik.
Gra dyrektora teatru i robi to
ZNAKOMICIE. Już podczas oglądania pierwszego odcinka polubiłam tę postać. Spodobał
mi się styl gry tego aktora. Chciałam go spotkać i mu za tę rolę podziękować.
![]() |
Marcin Czarnik, kadr z serialu "Artyści" 2016 |
Dlatego, gdy dowiedziałam się, że będzie czytać na ENL (podejrzewam, że powodem była fala popularności spowodowana serialem, akurat wtedy było o nim dość głośno w mediach) od razu wiedziałam, że na jego czytanie MUSZĘ pójść. Zależało mi bardzo na rozmowie, no i oczywiście autografie.
W momencie w którym dotarłyśmy z
koleżanką na miejsce, zrozumiałam, że nie będzie z tym żadnego problemu - Pan
Marcin stał sobie na zewnątrz, swobodnie rozmawiał z dziewczynami z wolontariatu
nie przejmując się tym, że każdy może do niego podejść.
Pan Marcin reprezentuje jeden z
moich ulubionych typów aktorów.
Zdarza się, że dotąd prawie nikomu
nieznany aktor nagle z dnia na dzień staje się rozpoznawalny i sławny. Mimo
tego, że jest wszędzie zapraszany, zaczyna grać w filmach i udzielać mnóstwa
wywiadów. Wciąż pamięta o tym, że ta popularność w każdej chwili może
zniknąć. Nie wywyższa się, nie chodzi na ścianki czy imprezy branżowe, a
w wywiadach jest zawsze skromny. W skrócie, woda sodowa nie uderza mu do
głowy.
Taka postawa przekłada się też na
fanów. Aktor nie ucieka przed tłumem, bardzo chętnie porozmawia z widzem na
luźniejsze tematy i nigdy nie odmówi autografu.
Takim właśnie typem aktora jest
Marcin Czarnik.
Właściwie mogłabym do niego podejść
przed czytaniem, ale jak już kiedyś wspominałam, wolę zawsze podchodzić po
wydarzeniu. Nie chcę przeszkadzać nawet jeśli widzę, że aktor nie ma z tym
żadnego problemu.
Dlatego też zaraz po przyjściu
usiadłyśmy na krzesłach blisko tarasu tak, żeby po zakończonym czytaniu móc od
razu do niego podejść.
Po wygłoszeniu formułki, Pan Marcin
usiadł na tarasie i rozpoczął czytanie.
![]() |
Zdjęcie z czytania Małgorzaty Foremniak. Wrzucam tutaj, ponieważ czytanie Pana Marcina (a przynajmniej sam początek) wyglądało bardzo podobnie. |
A teraz wrócimy do deszczu.
Gdy Czarnik usiadł na krześle,
spojrzał w niebo, potem na nas i spytał:
- Państwo nie mokną? Pamiętajcie,
że możemy się przenieść do środka.
Kilka głosów odpowiedziało, że nie
trzeba, to tylko lekki deszczyk.
Czarnik na to:
- No dobrze, ale proszę mi przerwać
jeżeli zmienicie zdanie to się przeniesiemy.
Następne kilka minut czytanie
trwało... a mżawka z chwili na chwilę stawała się coraz większa.
Pan Marcin odwrócił kolejną kartkę,
przelotnie spojrzał na widownię, po czym przerwał i z naciskiem stwierdził, że
może jednak powinniśmy wejść do środka.
Znów kilka głosów stwierdziło, że
damy radę.
Czarnik wrócił do czytania, ale
dosłownie minutę później usłyszeliśmy grzmot, a deszcz w sekundę zmienił się w
ulewę. Wtedy Pan Marcin wstał, i stanowczym głosem powiedział żebyśmy weszli do
środka, bo w przeciwnym razie kompletnie zmokniemy i złapiemy przeziębienie, a
on by tego nie chciał.
Sala była zbyt mała żeby wszystkich
pomieścić, ale jakoś daliśmy radę. Część usiadła na krzesłach, część na
przyniesionych przez wolontariuszy pufach, a część po prostu stała.
Końcówka czytania upłynęła już bez
żadnych nieprzewidzianych przerw. Ludzie wstali i wyszli na zewnątrz. Ja
zostałam w środku, bo przez te komplikacje wrzuciłam do plecaka notatnik z
długopisem i nie byłam przygotowana na spotkanie z aktorem.
W czasie gdy ja grzebałam w
plecaku, Marcin Czarnik rozmawiał z grupką ludzi, która chciała podpisy. Wśród
nich, była także moja koleżanka.
Kiedy już znalazłam to czego
szukałam wyjrzałam na zewnątrz i ze zdumieniem zobaczyłam, że na dworze jest
jasno. Burza przeszła bokiem a ulewa znów zmieniła się w nic nie znaczącą
mżawkę.
W tym momencie do wyjścia podszedł
Pan Marcin, stanął obok i z uśmiechem stwierdził, że już nie pada. Oczywiście
zrobiłam to co chciałam, czyli powiedziałam o tym, że uwielbiam serial ,,Artyści”
Rozmawialiśmy chwilę o teatrze i
też o aktorach z teatru polskiego.
Pan Marcin był bardzo sympatyczny,
mówił, że rzadko spotyka się młode osoby tak zainteresowane teatrem i sztuką...
Spytałam koleżankę czy idziemy
dalej. Wtedy zostałyśmy zapytane przez Czarnika na kogo czytanie idziemy teraz.
Po chwili zastanowienia
odpowiedziałyśmy, po czym skierowałyśmy się na ul. Kopernika 9
Komentarze
Prześlij komentarz