Romeo Nowicki czyli pożeracz serc niewieścich w sile wieku


Po rozmowie z Bartoszem Porczykiem i Ewą Skibińską zrobiłyśmy sobie z przyjaciółką przerwę. Byłyśmy głodne i już trochę zmęczone. Dwie nastolatki, późnym wieczorem błąkające się po uliczkach, niedaleko rynku z paczką chipsów i ciastkami, rozpaczliwie poszukujące toalety. Tak nas pamiętam.

Kiedy już w miarę się ogarnęłyśmy było około wpół do jedenastej, mogłyśmy jeszcze zdążyć na dwa ostatnie czytania.


Dorota Segda, Jan Nowicki ENL 2016

Najpierw poszłyśmy tam, gdzie najbardziej zależało mi na autografach  – do Budynku Starej Giełdy na pl. Solnym.

Tam czytała dwójka znakomitych krakowskich aktorów – Dorota Segda i Jan Nowicki. Podpisy od tej dwójki to było moje marzenie i jeden z głównych celów tamtego wieczoru.

Pisząc o nich „krakowscy aktorzy” nie mam na myśli tego, że mieszkają w Krakowie. Chodzi mi o to, że są to aktorzy grający w Teatrze Starym znajdującym się w Krakowie. Tak się składa, że występują w nim najlepsi aktorzy teatralni w naszym kraju. Legendy sceny.

Każdy wrocławianin przechodził obok tego budynku... ale z pewnością większość z nich nigdy nie weszła do środka. My dzięki ENL miałyśmy taką szansę

Dorota Segda oprócz tego, że gra w tym teatrze, jest też rektorką Krakowskiej PWST (Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej). Ten urząd zajmują aktorzy naprawdę wybitni. Choćby z tego powodu tak mocno chciałam zdobyć jej autograf.

Jan Nowicki. Z nim jest trochę inna sprawa.  Znałam tego aktora od dziecka, choćby z głównej roli w kultowym już polskim filmie „Wielki Szu” czy w roli Ketlinga w „Panu Wołodyjowskim”. Jednak przede wszystkim z wielu kultowych Teatrów Telewizji i seriali z lat 70 i 80 ubiegłego wieku.

Cenię go ogromnie za te wszystkie role i uważam, że jest wybitnym aktorem. Jednak jest w jego karierze jedna rola za którą lubię go najbardziej. W 1980 roku Nowicki zagrał w jednym z odcinków serialu reżyserowanego przez Andrzeja Wajdę pt. Z biegiem lat, z biegiem dni.           

Jest to zdecydowanie jedna z takich kreacji, której nie jestem w stanie zapomnieć, siedzi mi w głowie już od dobrych kilku lat.     

 Czterdziestoletni Jan Nowicki uwodzący młodą, przepiękną Annę Polony to coś co powinna zobaczyć każda dziewczyna, która ma ,,hopla” na punkcie przystojnych polskich aktorów. Gwarantuje, jest na co popatrzeć 😉

Zależało mi na autografie od niego. Od Segdy też, ale najbardziej chciałam dostać jego podpis.

Ponieważ ominęłyśmy kilka czytań podczas przerwy, do budynku, w którym odbywało się czytanie dotarłyśmy sporo przed czasem. Zajęłyśmy miejsca z samego przodu, pod sceną.

Nie mogłam się doczekać, kiedy aktorzy wyjdą i rozpocznie się czytanie.

Tym bardziej, że ten duet aktorski miał do przeczytania najbardziej romantyczną scenę z Szekspira, czyli scenę balkonową z Romea i Julii. Przeczuwałam, że to czytanie będzie niezwykłe.

Wreszcie została odczytana tradycyjna formułka o dziesięciu miejscach czytań i aktorzy wyszli zza kulisy na małą, prowizoryczną scenę. Nowicki usiadł, Segda stanęła, jedną ręką opierając się o oparcie krzesła.

Julia, nieco podrażniona nierozważnym zachowaniem Romea próbuje go od siebie przepędzić. Romeo jednak pozostaje pod balkonem by udowodnić dziewczynie, że jest wybranką jego serca.

Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na ich wygląd. Pani Dorota miała na sobie  piękną tunikę, wyglądała młodo i prześlicznie. Pan Jan natomiast elegancko ubrany, na głowie miał kapelusz. Jak się przekonałam kilka lat później  kapelusze nosi zawsze, niezależnie od pory roku czy okoliczności. Jednak to już początek zupełnie innej historii…

Czytanie było bardzo dobre. Głosy tych aktorów idealnie ze sobą współgrały, nie było żadnego dysonansu spowodowanego różnicą ich wieku (Pan Jan wówczas siedemdziesiąt siedem a Pani Dorota pięćdziesiąt laty). Gdy zamknęło się oczy, można było bez trudu pomyśleć, że jest to rozmowa dwojga zakochanych w sobie młodych ludzi.                        

To co wyróżniało to czytanie na tle innych, to to, że nie było żadnej zabawy tekstem, przeczytali go klasycznie. Dla mnie był to plus, wszystko było jak trzeba, czyli bardzo romantycznie i trochę tajemniczo.

Jeszcze jedna rzecz, o której muszę wspomnieć. Nowicki mimo swojego podeszłego wieku wciąż miał niesamowity głos. Uwodzicielski. Głęboki. Nie tylko ja to wtedy zauważyłam. Gdy czytał akurat jakiś dłuższy fragment tekstu, odwróciłam się, żeby zobaczyć jak reaguje widownia. Reagowała. Kilka z kobiet miało półprzymknięte oczy i rozchylone usta, a mężczyźni obok patrzyli to na swoje panie, to na Nowickiego z zazdrością. Mimo upływu lat on wciąż ma w głosie to coś 😊

Uwielbiam w ENL to, że między aktorami a publicznością nie ma zbyt dużego dystansu podczas czytania. Co nie znaczy, że zawsze po czytaniu udaje się ich złapać...

Czytanie się skończyło, wszyscy rzucili się do wyjścia. Niestety wydarzyło się coś, czego zupełnie nie przewidziałam. Aktorzy ze sceny mieli bardzo blisko wyjście za kulisy i zanim zdążyłam do nich podejść, oni już wyszli!

Segda do lewej kulisy, Nowicki do prawej. Byłam wściekła, chciało mi się płakać. Zrezygnowana ubrałam kurtkę i wciąż zła skierowałam się do wyjścia. Przyjaciółka została w tyle. Odwróciłam się, żeby zobaczyć co ją zatrzymało, i zobaczyłam ją przy scenie, patrzącą na coś czego ja nie dostrzegałam.

- Adela choć tu, patrz! Patrz!
- O co chodzi?
- To nie jest kulisa, Nowicki nie poszedł!
- Jak to nie poszedł, przecież sama widziałam…
- To jest toaleta. Segda poszła za kulisy, ale on poszedł do WC i będzie musiał tędy wrócić!

Najpierw popukałam się w czoło. Potem zobaczyłam, że ma rację, że jeszcze nie wszystko stracone. Żeby było jasne, byłyśmy tam absolutnie same, wszyscy pognali na ostatnie czytanie i w tej wielkiej, pustej sali czekałyśmy na aktora.                                 
      
Przyjaciółka miała rację. Wyszedł przekonany, że jest zupełnie sam, ale nie. Podeszłyśmy do niego, podziękowałam mu za wspaniałe czytanie. Więcej nie mogłam z siebie wydusić, byłam zbyt przejęta.
Oczywiście poprosiłam też o autograf, podpisał mi się w notatniku tak jak sobie wymarzyłam.

Pożegnałyśmy się, Nowicki udał się w stronę kulisy (tym razem tej właściwej), a my wyszłyśmy z budynku.

Gdyby ktoś się nie mógł rozczytać, jest napisane "Adeli miłej - Jan Nowicki 2016". Ładnie, prawda?


Udało się! Co prawda tylko w połowie, bo nie złapałam Pani Doroty, ale i tak to wielki sukces. Wszystko to dzięki mojej przyjaciółce, bez niej nic by z tego nie wyszło. Do dziś obie często wspominamy tamto wydarzenie, bo przecież mało kto może się pochwalić, że dzięki refleksowi przyjaciółki złapał pod toaletą uwielbianego przez siebie aktora. Ja mogę :-D

Na ostatnie czytanie (Arkadiusza Jakubika) już nie zdążyłyśmy. To znaczy doszłyśmy na miejsce, ale okazało się, że czytanie już trwa i nie ma już środku miejsca. Sala była zupełnie zapchana.

To był wspaniały wieczór. Zdobyłam kilka bardzo cennych autografów. Wysłuchałam Szekspira w dobrych, a czasem znakomitych interpretacjach aktorskich. Przede wszystkim spędziłam też fajny czas z przyjaciółką.

To nie było nasze jedyne wspólne wyjście na wydarzenie kulturalne. Będzie ich więcej 😊


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsza wizyta w Teatrze Współczesnym, spotkanie z Katarzyną Dąbrowską

Szukajcie a znajdziecie

Spotkanie za jeden uśmiech