Pisarz z leśnej głuszy
Targi Książek to dla mnie zawsze bardzo ważne wydarzenie. Można wtedy kupić powieści,
ale i nie tylko w okazyjnych cenach. Uczestniczyć w ciekawych warsztatach i
poznać ludzi, którzy uwielbiają czytać.
Jednak najważniejsze jest to, że mam szansę spotkać swoich ulubionych
pisarzy, aktorów i ludzi ze świata show-biznesu.
We Wrocławiu mamy Targi Książek, odbywają się co roku na przełomie
listopada i grudnia. Przyjeżdża na nie mnóstwo znanych osób, dziś opowiem o
spotkaniu z jedną z nich.
Rok 2014. Podczas jednej z wizyt w księgarni natrafiłam na książkę pt.
"Kuna za kaloryferem" autorstwa Adama Wajraka. Przysiadłam sobie i z
ciekawości otworzyłam pierwszą stronę... Po dwóch godzinach ze zdziwieniem
odkryłam, że właśnie skończyłam czytać książkę, choć planowałam zakończyć na
drugim rozdziale. W ciągu następnych kilku tygodni przeczytałam wszystko co
Wajrak opublikował i zaczęłam nazywać siebie jego fanką.
Kiedy pół roku później został upubliczniony program targów z radością
odkryłam, że Adam Wajrak ma przyjechać i podpisywać swoje książki. Długo
myślałam nad tym, którą książkę wziąć do podpisu. Ostatecznie wybór padł na
"Kunę za kaloryferem" bo to od jej przeczytania zaczęła się moja
fascynacja tym pisarzem.
W sobotę 6 grudnia już od rana biegałam wśród setek książek wyszukując
interesujące mnie tytuły.. Gdyby nie to, że kwadrans przed dwunastą mój ojciec
przypomniał mi, że już za chwilę na stoisku ma pojawić się Wajrak pewnie
kompletnie bym o nim zapomniała.
Gdy doszliśmy na miejsce zrozumiałam, że powinniśmy ustawić się na miejscu
co najmniej pół godziny wcześniej - rodzice z dziećmi zdążyli już utworzyć
kilkudziesięciometrową kolejkę.
Odnaleźliśmy jej koniec i wraz z innymi czekaliśmy na pisarza.
Dziś wiem, że Adam Wajrak jest sympatycznym, fajnym człowiekiem - miałam
okazję rozmawiać z nim parę razy w ciągu ostatnich kilku lat. Niestety wówczas
byłam jeszcze cicha i nieśmiała, o wielu rzeczach myślałam stereotypowo.
Kiedy kolejka zbliżyła się do stoiska na tyle, żebym mogła zobaczyć jak
Wajrak wygląda na żywo. Jego wygląd zbił mnie lekko z tropu. Oceniłam go wtedy
po wyglądzie, dzisiaj wiem, że nie powinnam tak się zachować.
Tu muszę dodać, że Pan Adam mieszka od lat w Puszczy Białowieskiej i...
prawie zawsze wygląda tak jakby przed chwilą stoczył walkę z niedźwiedziem albo
dopiero co wrócił z kolejnej wyprawy do lasu. Niestety mnie ten wygląd wtedy
onieśmielił i niepewna tego jak będzie przebiegać to spotkanie, zamknęłam się w
sobie.
Już przed nim stojąc czułam się bardzo nieswojo i ledwo wydukałam jakieś
podziękowania za książki. Tu pomógł mi mój ojciec, powiedział Panu Adamowi, że
przeczytałam wszystko co napisał. Wajrak na to uśmiechnął się, a gdy podsunęłam
mu "Kunę" do podpisu spytał które rozdziały podobały mi się
najbardziej.
"te o bocianach i o wydrze" - odpowiedziałam cicho.
Na koniec jeszcze zapytał jak mam na imię i jakie zwierzę lubię, to mi je
narysuje.
Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia dlaczego poprosiłam, żeby narysował mi
w książce łosia. Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką tych zwierząt i nie wiem
dlaczego akurat je wtedy wybrałam 😂
Prawdopodobnie nawet się nie namyślałam, powiedziałam pierwsze co mi
przyszło do głowy.
Narysował mi pięknego łosia, napisał dedykację i oddał książkę.
Gdy odchodziłam, rozejrzałam się - kolejka do niego była jeszcze dłuższa
niż paręnaście minut temu.
Późniejsze spotkania z Panem Adamem miały o wiele milszy i dłuższy
przebieg. Kiedyś Wam o nich opowiem.
![]() |
Okładka książki pt. Kuna za kaloryferem |
![]() |
Łoś :-) |
Komentarze
Prześlij komentarz