Mój pierwszy autograf
20.09.2003, czyli o tym jak czteroletnia dziewczynka zdobyła swój pierwszy autograf...
Gdy byłam dzieckiem, często chodziłam z mamą do wrocławskiej biblioteki która mieściła się niedaleko mojego przedszkola.
Co roku, przez kilka wrześniowych dni odbywały się tam Targi Książek Dziecięcych.
Uczestniczyłam w nich najpierw jako niemowlę w wózku a potem już jako poważny przedszkolak.
To dziwne, ale po tylu latach spotkanie z Panią Wandą Chotomską pamiętam jakby wydarzyło się nie dalej jak kilka miesięcy temu, choć przecież niedługo minie od niego szesnaście lat.
Jakimś cudem, mój mały czteroletni rozum postanowił, że zapamięta tę chwilę.
Pamiętam doskonale moment, w którym książka wylądowała na stoliku a ja skryłam się za plecami mamy i nieśmiało zerknęłam na Panią Wandę. Ona spojrzała na mnie, ciepło się uśmiechnęła, po czym zadała mi dwa pytania:
1) Jak masz na imię?
2) Co najbardziej lubisz jeść?
Odpowiedziałam nieśmiało zza maminej spódnicy "Adelka, najbardziej lubię wafelki z czekoladą". (chodziło mi o batony Grześki, kiedyś uważałam, że nie istnieje nic lepszego do jedzenia :-P).
I tak dostałam swój pierwszy, piękny autograf.
Nie pamiętam czy Pani Wanda coś jeszcze do mnie mówiła (nie oszukujmy się, 4 letnie dziecko nie zapamięta wszystkiego ze szczegółami). Po odebraniu książki z autografem grzecznie powiedziałam do widzenia i poszłam upolować kolejne tytuły...
Minęło sporo lat. Adelka stała się Adelą, książeczka z podpisem gdzieś się zagubiła...
Gdy nagle 2 sierpnia 2017 przez radio usłyszałam smutną wiadomość: "Zmarła Wanda Chotomska".
Jechałam wtedy autobusem i nagle, bardzo wyraźnie przypomniało mi się to nasze spotkanie sprzed lat. Nie całkowicie (nie potrafiłabym wam powiedzieć jak była wtedy ubrana), ale już jaki miała uśmiech, gesty owszem. Po powrocie do domu odnalazłam książeczkę, dziś stoi na honorowym miejscu na półce, czasem gdy najdzie mnie ochota to sięgam po nią i czytam.
Taka właśnie jest historia zdobycia przeze mnie mojego pierwszego autografu szesnaście lat temu, choć jeszcze wtedy nie miałam świadomości, że kiedyś zbieranie ich stanie się moją pasją.
Zdjęcia z Panią Wandą niestety nie posiadam, to nie moja wina, tylko mamy ;-)
Ps. Oczywiście zachęcam Was do komentowania oraz zadawania pytań, postaram się na wszystkie odpowiedzieć :-)
Gdy byłam dzieckiem, często chodziłam z mamą do wrocławskiej biblioteki która mieściła się niedaleko mojego przedszkola.
Co roku, przez kilka wrześniowych dni odbywały się tam Targi Książek Dziecięcych.
Uczestniczyłam w nich najpierw jako niemowlę w wózku a potem już jako poważny przedszkolak.
To dziwne, ale po tylu latach spotkanie z Panią Wandą Chotomską pamiętam jakby wydarzyło się nie dalej jak kilka miesięcy temu, choć przecież niedługo minie od niego szesnaście lat.
Jakimś cudem, mój mały czteroletni rozum postanowił, że zapamięta tę chwilę.
Pamiętam doskonale moment, w którym książka wylądowała na stoliku a ja skryłam się za plecami mamy i nieśmiało zerknęłam na Panią Wandę. Ona spojrzała na mnie, ciepło się uśmiechnęła, po czym zadała mi dwa pytania:
1) Jak masz na imię?
2) Co najbardziej lubisz jeść?
Odpowiedziałam nieśmiało zza maminej spódnicy "Adelka, najbardziej lubię wafelki z czekoladą". (chodziło mi o batony Grześki, kiedyś uważałam, że nie istnieje nic lepszego do jedzenia :-P).
I tak dostałam swój pierwszy, piękny autograf.
Nie pamiętam czy Pani Wanda coś jeszcze do mnie mówiła (nie oszukujmy się, 4 letnie dziecko nie zapamięta wszystkiego ze szczegółami). Po odebraniu książki z autografem grzecznie powiedziałam do widzenia i poszłam upolować kolejne tytuły...
Minęło sporo lat. Adelka stała się Adelą, książeczka z podpisem gdzieś się zagubiła...
Gdy nagle 2 sierpnia 2017 przez radio usłyszałam smutną wiadomość: "Zmarła Wanda Chotomska".
Jechałam wtedy autobusem i nagle, bardzo wyraźnie przypomniało mi się to nasze spotkanie sprzed lat. Nie całkowicie (nie potrafiłabym wam powiedzieć jak była wtedy ubrana), ale już jaki miała uśmiech, gesty owszem. Po powrocie do domu odnalazłam książeczkę, dziś stoi na honorowym miejscu na półce, czasem gdy najdzie mnie ochota to sięgam po nią i czytam.
Taka właśnie jest historia zdobycia przeze mnie mojego pierwszego autografu szesnaście lat temu, choć jeszcze wtedy nie miałam świadomości, że kiedyś zbieranie ich stanie się moją pasją.
Zdjęcia z Panią Wandą niestety nie posiadam, to nie moja wina, tylko mamy ;-)
Ps. Oczywiście zachęcam Was do komentowania oraz zadawania pytań, postaram się na wszystkie odpowiedzieć :-)
Będą niedługo :-)
OdpowiedzUsuń